Adrian Zandberg uzyskał w pierwszej turze wyborów prezydenckich 4,8% głosów. Biorąc pod uwagę pozycję Partii Razem jest to niezły wynik. Ale czy będzie on miał wpływ na sytuację partii i lewicy w Polsce?
Kampania prezydencka jest specyficzna. Wymaga od kandydatów dużych nakładów finansowych i energii, która przyciągnie wyborców. To drugie Adrianowi Zandbergowi na pewno się udało – wystarczy spojrzeć na zdjęcia z wieców wyborczych w Katowicach czy Krakowie. Współprzewodniczący Razem miał spójny przekaz i wyraziste postulaty, a jego wypowiedzi były charyzmatyczne. Co prawda podczas debat nie robił takiego wrażenia, jak jeszcze kilka lat temu, ale prezentował równy, dobry poziom. Podczas spotkań z wyborcami nie bał się krytyki całego rządu, łącznie z dawnymi koalicjantami Razem, czyli nową lewicą. Młodzi ludzie entuzjastycznie reagowali na jego wystąpienia, a udana kampania prezydencka poskutkowała 3 tysiącami zgłoszeń do jego partii. Tylko czy to wystarczy, aby Razem uzyskało większe poparcie i mocną pozycję na polskiej scenie politycznej?
Ostatnie lata były dla tej partii bardzo burzliwe. Start z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej poskutkował mandatami parlamentarnymi dla Razem, ale z organizacji odeszli członkowie niezadowoleni koalicją z SLD. Mówili o zdradzie ideałów, które były fundamentalne przy powstaniu partii – odcięcie się od skompromitowanego SLD i budowę nowej, alternatywnej lewicy. Ostatecznie kilka lat później koalicja się rozpadło, a Razem w przeciwieństwie do Nowej Lewicy (dawniej SLD) pozostaje w opozycji. Liczba członków partii rośnie, a ostatnie sondaże dają partii szansę na samodzielny start zakończony sukcesem i miejscami w parlamencie.
Jednak Razem ma też problemy – niedawno z partii odeszła większość parlamentarzystek, które przez lata budowały jej pozycję. Utrata takich polityczek jak Magdalena Biejat, Dorota Olko czy Daria Gosek-Popiołek z pewnością nie pozostała bez wpływu na sytuację w organizacji. Szansa na powrót piątki, która odeszła, są nikłe. Stworzyły one swoją własną organizację i w ramach niej planują działać. Pozostały w klubie Lewicy i to właśnie relacje z koalicjantem miały być jedną z przyczyn opuszczenia Razem. Czy ich odejście to na pewno strata dla partii? Może się tak wydawać, natomiast z drugiej strony lepiej, aby w partii były osoby zaangażowane i pewne swoich poglądów. Wewnętrzne konflikty zawsze osłabiają organizację i powodują problemy widoczne także na zewnątrz.
Kolejnym problemem Razem jest relacja z Nową Lewicą. w tej chwili partie te konkurują ze sobą, a lewicowych wyborców nie ma w Polsce wielu. Razem ma bardziej zdecydowane i bliższe tradycyjnej lewicy poglądy, a Nowa Lewica będąc w rządzie Donalda Tuska jest bliższa ideom socjalliberalnym.
Walka o nich w kampanii parlamentarnej będzie bardzo zacięta. Ostateczny wynik jest jednak trudny do przewidzenia – do wyborów parlamentarnych pozostało sporo czasu i nieznana jest konfiguracja, w jakiej partie wystartują. Być może Nowa Lewica zdecyduje się na koalicję z Platformą Obywatelską? Patrząc na obecny układ sił jest to prawdopodobne. Natomiast Razem może wystartować samodzielnie lub tak jak w przeszłości – z małymi partiami lewicowymi oraz organizacjami prospołecznymi. Na pewno wybory będą dla partii Adriana Zandberga dużym wyzwaniem. Ostatnie badania poparcia dają powody do optymizmu, ale nie można opierać się tylko na nich.
Czy możemy przewidziec co czeka Partię Razem?
Razem ma w tej chwili pięciu parlamentarzystów. Niektórzy, jak Adrian Zandberg są już rozpoznawalni i wokół niego można budować poparcie. Struktury partii się rozwijają i najważniejsze wydaje się ich budowanie w miejscach, w których lewica ma w tej chwili niskie poparcie – np. we wschodnich województwach. Partia Razem powinna także kreować nowych liderów, aby zastąpić polityczki, które opuściły jej szeregi. Czas pozostały do wyborów parlamentarnych wydaje się być kluczowy. Jako relatywnie młoda partia – w tym roku minęło 10 lat – Razem może ciągle uchodzić za świeży powiew w zabetonowanym układzie politycznym. Jest to alternatywa dla Nowej Lewicy, której liderzy (przede wszystkim Robert Biedroń) nie mają dobrej prasy i nie potrafią określić odpowiedniego kierunku dla partii. Jej pozycja w rządzie wydaje się marginalna, a politycy regularnie się kompromitują. W porównaniu do Nowej Lewicy, Razem prezentuje się jako partia autentyczna, lewicowa i naprawdę propracownicza. Brakuje jej jednak odpowieniej ekspozycji medialnej i większej ilości rozpoznawalnych liderów. Adrian Zandberg sam nie da sobie rady, choćby gdy będzie odnosił duże sukcesy. Polityka to jednak gra zespołowa.
Czy Razem skorzysta z szansy, którą daje jej dobry wynik Adriana Zandberga? Aby to zrobić, przekaz powinien być konsekwentny i zachęcać do głosowania nowych wyborów np. tych, którzy wybierają Prawo i Sprawiedliwość ze względu na postulaty społeczne. To właśnie powinno odróżniać Razem od Nowej Lewicy. Politycy tej partii powinni trafiać także do prekariatu, który nie ma w polskim parlamencie reprezentacji. Czy to się uda? Zależy to od determinacji przywódców i działaczy Razem.
Źródła:
https://krytykapolityczna.pl/kraj/w-partii-razem-zostalo-piecioro-poslow-i-dobrze/