Zapiekanka na krakowskim rynku w czasie Jarmarku Bożonarodzeniowego to wydatek rzędu 38 zł. Oscypek kosztuje 17 zł, a porcja żurku 30 zł. Liderem drożyzny są jednak pierogi - za 8 sztuk trzeba dać choćby 50 zł. Tanie nie jest także grzane wino, którego 400 ml kosztuje aż 45 zł. Z kolei mały grzaniec galicyjski (200 ml) to wydatek rzędu 18 zł.Reklama
Jarmark Bożonarodzeniowy w Krakowie. Łukasz Gibała mówi o "kosmicznych cenach"
Lider klubu Kraków dla Mieszkańców w Radzie Miasta Krakowa radny Łukasz Gibała na portalu X opublikował więcej cen z krakowskiego jarmarku, które w jego ocenie są "kosmiczne". Z wpisu wynika, iż zapiekanka bez dodatków kosztuje 35 zł, szaszłyk - 40 zł, a kiełbasa z ketchupem i musztardą - 34 zł.
"Dlaczego jest tak to drogo i kto to w ogóle kupuje?" - pyta były kandydat na prezydenta miasta. W jego ocenie wszystko dlatego, iż jarmark od ponad 20 lat organizują te same osoby, które mają mieć na niego "nieformalny monopol". "Zarabiają na tym krocie, a miasto dostaje ułamek tego, co mogłoby dostać. Najbardziej stratni są oczywiście klienci, którzy otrzymują kosmiczne ceny" - napisał Gibała na X.
Krakowianie od wielu lat narzekają na coraz wyższe ceny na Jarmarku Bożonarodzeniowym. W grodzie Kraka słychać głosy, iż takie wydarzenia przestały być już przestrzenią spotkań dla mieszkańców, a są kierowane jedynie dla zagranicznych turystów. "Czy Aleksander Miszalski coś tu zmieni?" - pyta Gibała. "Widać wyraźnie, iż nie. W tym roku ponownie jarmark jest organizowany przez te same osoby na tych samych zasadach" - dodał.
Targi drożyzny? Radni z Krakowa domagają się przetargów
Drożyzna na krakowskim Jarmarku Bożonarodzeniowym stała się już tematem politycznym. Wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Michał Drewnicki z PiS zwrócił się w interpelacji do prezydenta miasta o szczegółowe informacje dotyczące organizowanych co roku targów - zarówno przed Bożym Narodzeniem, jak i w Wielkanoc.
Radny w piśmie do Aleksandra Miszalskiego zapytał m.in. o to, na jakiej zasadzie są wyłaniane podmioty sprzedające produkty na targach. Jak zauważył, nie odbył się żaden przetarg lub konkurs, a "miasto wspierało finansowo wydarzenia prywatnych firm".
"Panie prezydencie, pora skończyć z monopolem na Rynku Głównym w Krakowie" - napisał Drewnicki w założonej interpelacji. Radny zawnioskował o przeprowadzanie "transparentnej procedury konkursowej lub przetargowej".
W jego ocenie nie tylko miasto więcej zarobi na targach, ale także wzrośnie jakość usług, która w tej chwili "jest bardzo słaba". "Targi nie będą jak dzisiaj tylko pod turystów, ale może zaczną wreszcie służyć mieszkańcom" - napisał radny. "Do tego konkretne prywatne i komercyjne spółki nie będą miały monopolu na zarabianie w ramach tych wydarzeń, przy udziale miasta" - dodał.
Paragony grozy na jarmarku w Krakowie. Miasto się tłumaczy
Z zarzutami o brak przejrzystości przy organizowaniu jarmarku w Krakowie nie zgadza się miasto. "Praktykowany w tej chwili sposób udostępniania nieruchomości celem organizacji targów jest transparentny i jednakowy dla wszystkich podmiotu wnioskującego" - odpowiedział na interpelację Drewnickiego wiceprezydent Krakowa Łukasz Sęk.
Z pisma wynika, iż organizatorem Targów Bożonarodzeniowych jest Krakowska Kongregacja Kupiecka. Dodane załączniki pokazują, iż ostatnia umowa na organizację Jarmarku Bożonarodzeniowego na Rynku Głównym w latach 2022-2025 została podpisana w 2022 r., a więc jeszcze za poprzedniego prezydenta Jacka Majchrowskiego.
Zmowa cenowa na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Krakowie?
W Krakowie coraz głośniej mówi się o "zmowie cenowej" na jarmarku. Na iluzoryczność konkurencji już kilka miesięcy temu wskazywał Michał Czerski, przedsiębiorca i prezes IMAGO Centrum Sztuki Ludowej, który widzi w krakowskim jarmarku ogromny, ale niewykorzystany potencjał.
- Stan faktyczny w zakresie organizacji jarmarku nie uległ zmianie. przez cały czas obserwujemy dominację stoisk gastronomicznych, które funkcjonują w niezmienionym modelu organizacyjnym. System wyboru wystawców na najważniejsze lokalizacje gastronomiczne pozostaje hermetyczny, ograniczając różnorodność i potencjał tej części wydarzenia - powiedział w rozmowie z Interią Michał Czerski.
Jego zdaniem z roku na rok zauważalny jest wyraźny wzrost liczby stoisk gastronomicznych, które wypierają miejsca dedykowane tradycyjnym rzemieślnikom i artystom. - Taki kierunek zmian sprawia, iż jarmark staje się bardziej wydarzeniem komercyjnym niż kulturalnym - dodaje. Problemem jest także jakość oferowanych produktów gastronomicznych, które zgodnie z opiniami odwiedzających, pozostawia wiele do życzenia. - Wielu gości, którzy raz dokonają zakupu, nie wraca ponownie. Jest to wyraźny sygnał, iż obecny model organizacyjny wymaga przemyślenia i modernizacji - dodał.
Miasto zapewnia jednak o przejrzystości procedur. "W przypadku, gdy o tę samą nieruchomość ubiega się więcej niż jeden wnioskodawca kwalifikujący się do jej udostępnienia, możliwe jest określenie innego sposobu udostępnienia danej nieruchomości" - twierdzi wiceprezydent Sęk w odpowiedzi na interpelację. Mowa np. o losowaniu, przetargu lub wyboru wniosku najkorzystniejszego finansowo dla gminy.
Jak zapewnił wiceprezydent, miasto nie dopłacała do wydarzenia. Pobiera jedynie opłaty za czasowe udostępnienie nieruchomości. Według szacunków pojawiających się w lokalnych mediach, mowa łącznym zarobku rzędu 450-550 tys. zł za nieco ponad miesiąc.
Kraków dopiera także zarzuty o stosowanie preferencyjnych stawek i wskazuje na obowiązujący cennik. Dodaje, iż środki zasilają budżet miasta. Dodatkowo wskazuje na wypracowane wytyczne dotyczące tego, iż stoiska mają promować lokalnych producentów - ich rzemiosło oraz wyroby.
Sebastian Tałach