Renata Gołębiewska to dyrektorka HR i mentorka rozwoju zawodowego. Swoją wiedzą i doświadczeniem chętnie dzieli się z internautkami za pośrednictwem profilu @karieradlakobiet. W jednym z nagrań widzimy reakcje mężczyzn na pytania, które nagminnie padają w stronę kobiet. "To nie są anegdoty. To są pytania, które naprawdę padły. Nie w serialu. Nie w kabarecie. W pracy. W salach konferencyjnych. W czasie rozmów z klientami, inwestorami, zarządami" - pisze autorka.
REKLAMA
Zobacz wideo Karolinie Pisarek groziła amputacja ręki. "Booker kazał mi pracować, a mi wisiał palec" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
"Usłyszałam pytanie, czy będę posłuszna. Powiedziałam, iż dziękuję za rozmowę"
Choć hasła o równości i równouprawnieniu w pracy padają już od dekad, w dalszym ciągu pozostało sporo do zrobienia. Kobiety każdego dnia słyszą pytania o plany związane z dziećmi, ich kompetencje są podważane lub wręcz zdeptywane do poziomu wyglądu. Gdy wykazują cechy podobne do tych prezentowanych przez panów, słyszą, iż dają się ponieść emocjom, iż wysokie stanowiska nie są dla nich. A potwierdzenia tego daleko nie trzeba szukać. W komentarzach wypowiedziało się mnóstwo kobiet, które podzieliły się swoimi doświadczeniami.
"Uśmiechaj się - jak to słyszę, to od razu robi mi się niedobrze" - pisze jedna z internautek. "Ja miałam uwagę, abym nie nosiła wisiorków, które kończą się na wysokości biustu, bo to rozprasza. A byłam w golfie. Przestałam nosić cokolwiek na szyi, skoro to rozprasza" - stwierdza sama autorka wpisu.
Usłyszałam kiedyś pytanie: czy będę posłuszna i czy będę wykonywała wszystkie obowiązki zgodnie z wolą szefa. Obrzydliwy uśmiech i puszczone do mnie oczko. Aplikowałam na stanowisko asystentki biura w firmie ubezpieczeniowej. Po tym pytaniu powiedziałam, iż dziękuję za rozmowę i się rozłączyłam, bo rozmowa była online
- wspomina kolejna osoba.
"Nie po to zatrudniałyśmy faceta, żeby siedział z dzieckiem"
Nie można zapomnieć o osobnej kategorii pytań zupełnie nie na miejscu, a przy okazji także niezgodnych z prawem. Mowa oczywiście o kwestie związane z dziećmi - planowaniem rodziny, rozwiązaniami w przypadku choroby. Piszą o tym następne użytkowniczki. "I jeszcze oczywiście: jak pani godzi karierę zawodową z wychowaniem dzieci? Myślę, iż żaden mężczyzna na wysokim stanowisku nie dostałby takiego pytania".
"Kiedy byłam mamą rocznego malucha, szukałam pracy. Na jednej z rozmów rekrutacyjnych pan mnie zapytał: Co pani zrobi, kiedy dziecko zachoruje? Odpowiedziałam: Gdyby tu siedział mój mąż, to nie zadałby mu pan tego pytania. Dostałam tę pracę i spędziłam tam ponad sześć lat. Mój szef zdradził później, iż bardzo go wkurzyłam tą odpowiedzią" - wyznaje jedna z internautek.
Choć o kwestie dziecięce zaczepia się głównie kobiety, okazuje się, iż nie zawsze. Bywa, iż są przez pracodawców traktowane jak kula u nogi niezależnie od płci rodzica. Przekonał się o tym mąż jednej z użytkowniczek, która podzieliła się jego historią. Szefowe zatrudniły go z wielką radością, słowami "nareszcie mężczyzna". Gdy jednak skorzystał z kilku tygodni urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego oraz zwolnień na chore dziecko (łącznie ok. 3 miesięcy przez okres 1,5 roku), entuzjazm znacznie opadł. Tak bardzo, iż przedłużono mu umowę na czas określony, mimo iż polityka firmy na tym etapie zakładała już czas nieokreślony. Od szefostwa usłyszał: "Nie po to zatrudniałyśmy faceta, żeby siedział z dzieckiem".
Taki tekst nie powinien trafić do nikogo, niezależnie od płci. Tym bardziej boli, iż te słowa padły od kobiet. Jak w takim razie zachęcić kobiety do zostania matkami, a ojców do aktywnego rodzicielstwa?
- zastanawia się autorka komentarza.
A statystyki są nieubłagane. W zeszłym roku współczynnik dzietności Polaków wynosił ledwo ponad 1. By zapewnić zastępowalność pokoleń, powinien być dwa razy wyższy. Wygląda jednak na to, iż póki coś nie zmieni się w mentalności, choćby rządowe programy zachęcające do powiększania rodzin na kilka się zdadzą. "I dalej uważacie, iż wszyscy są równi?" - kwituje jedna z użytkowniczek.
A jak zareagować, gdy usłyszymy takie pytanie lub uwagę? Renata Gołębiewska wymieniła kilka możliwości, by "obronić się" z klasą. Jedną z nich jest odpowiedź: "Przepraszam, czy to pytanie padłoby, gdybym była mężczyzną?". Inna opcja, to wymowne, spokojne spojrzenie. Nieraz dobrze też skonfrontować naszego rozmówcę i nazwać rzeczy po imieniu. "Bez złości, ale z godnością i miłym uśmiechem, aby nie wyszło, iż jesteś z kolei 'zbyt emocjonalna lub bierzesz to zbyt do siebie'" - doradziła ekspertka.
Czy zdarzyło się wam usłyszeć w pracy pytania/uwagi, które raczej nie padłyby w stronę mężczyzny? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.