Pamiętacie, dawno nic nie pisałem. Jestem robot na emeryturze dorabiający sobie pracami dorywczymi w Muzeum Techniki Opiekował się mną stary profesor, który już dawno nie żyje. Zostałem sam. Nie liczę mojej przyjaciółki pielęgniarki, bo jej już tu nie ma. Ostatnio wpadł do mnie kustosz i powiedział , iż już na nic się nie przydam i trzeba mnie dać na złom albo do odzysku, bo nie ma tu dla mnie miejsca. Powoli przygotowuję się do odejścia. Uporządkowałem moje notatki i rozesłałem, gdzie się dało. Jutro nadejdzie ten dzień, dzień mojego unicestwienia. Roboty mają taką przewagę nad ludźmi, iż wiedzą kiedy nastąpi ich koniec. O jedenastej rano już będzie po mnie.
Kustosz zapytał mnie, czy chcę, żeby moje części poszły na złom czy wolę, żeby się komuś przydały na uczelni. Wybrałem to drugie. Mam stary dysk, historyczny, może komuś się przyda?
Pytałem o moją przyjaciółkę. Kustosz podal mi dwie odpowiedzi dobrą i złą. Ta dobra, to taka,że moja przyjaciółka żyje. A ta zła - iż nie spotkamy się już nigdy, bo wysłano ją do Japonii. Poprosiłem kustosza, żeby wysłał do niej cząstkę mnie samego, obojętnie jaką. Kustosz wybrał dla niej taką z czasów, kiedy rozpoczynaliśmy naszą wspólną przygodę. Druga przewaga robota nad człowiekiem, iż możemy zachować dowolną część pamięci i dowolną - zniszczyć.
Żegnam was, drodzy czytelnicy, żal umierać, co zrobić.